Katowicka Karta Mieszkańca
Katowicka Karta Mieszkańca
Ulotka KKM uczniowie
Ulotka KKM rodzice
 
OOPS. Your Flash player is missing or outdated.Click here to update your player so you can see this content.

Odwiedziny...

od 1 września 02: 7060837

Reklama

Jesteś tutaj: Strona główna arrow W przekroju arrow Wspomnienie z La Salette
Wspomnienie z La Salette PDF Drukuj Email
Redaktor: Administrator   
15.09.2007.
Spis treści
Wspomnienie z La Salette
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
Strona 6
Strona 7
Strona 8
Strona 9
Image

W artykule trzyczęściowy opis wycieczki do La Salette. W części pierwszej znajdziecie opis karkołomnej podróży do tego świętego miejsca, w drugiej informacje o objawieniach w La Salette, które wzbudziły tak wiele kontrowersji wśród części młodzieży, nie dającej wiary w wydarzenia sprzed 161 lat, a w części trzeciej można zobaczyć kilka fotografii oraz dwie pamiątkowe kartki z tekstem w jezyku francuskim. Artykuł znajduje się także na starej stronce "Długosza".

Karkołomna podróż do La Salette
część I "Wspomnień"

Byliśmy tam. Teraz oceniam tę naszą wycieczkę z nieco innej perspektywy.

Podczas wakacji byliśmy świadkami tragedii pielgrzymów odwiedzających sanktuaria europejskie, w tym La Salette. My też w połowie lat 90. wraz z młodzieżą pojechaliśmy autokarem zobaczyć to wspaniałe miejsce. Było to w ramach wymiany młodzieży ze szkołą Lycee Albert Camus w Firminy niedaleko St. Etienne. Oto moje fragmentaryczne wspomnienia z tamtej niezapomnianej, bo jak dotychczas jedynej pielgrzymki do tego świętego miejsca.

Wyjechaliśmy rano z Firminy, czas przejazdu do La Salette był zaplanowany na około 3 godziny. Ówczesna pani dyrektor Bogusława Kral-Mrowiec, która prowadziła całą wycieczkę, znana jest z tego, że zawsze bardzo przejmuje się bezpieczeństwem podczas jazdy jakimkolwiek środkiem lokomocji (najlepiej wiedzą o tym kierowcy i współpasażerowie). Wówczas jako młody i być może niedostatecznie odpowiedzialny nauczyciel uważałem obawy pani dyrektor za objaw bojaźni, a nawet tchórzostwa - zresztą nie tylko ja niejednokrotnie żartowałem sobie z tego powodu. Teraz muszę przyznać, że nie miałem racji.

Kiedy wjechaliśmy już na górzysty, lecz dalej bardzo łagodny odcinek drogi, pogoda zaczęła się psuć, pojawiły się krople deszczu, a raczej mżawki, robiło się mglisto. Pani dyrektor oczywiście zaczęła panikować i zadecydowała, że musimy zawrócić. Nagle mgła zrobiła się tak gęsta, że kompletnie nic nie widać było na odległość kilku metrów i nasz autokar poruszał się w żółwim tempie, a nawet musiał się zatrzymać na drodze. Wtedy byłem przekonany, że niestety do La Salette nie dojedziemy. Ale ponieważ droga była wąska i nie można było zawrócić, więc autobus jechał cały czas do przodu.

I nagle stał się cud - mgła ustąpiła i pokazało się słońce. W tej sytuacji zadecydowaliśmy, że jedziemy dalej. Droga do sanktuarium robiła się coraz to bardziej kręta i stroma. Ten odcinek zapamiętam jako jeden z najbardziej karkołomnych, po jakich podróżowałem autokarem. Niebezpieczne, strome zakręty, przepaście i w oddali szczyt góry, gdzie mieliśmy dotrzeć - to wszystko zapierało dech w piersiach. Pani dyrektor co chwilę cicho pojękiwała: "O, Jezu". Myśleliśmy wtedy, co by było, gdyby przestały działać hamulce. Lecz Matka Boska z La Salette czuwała nad nami i dojechaliśmy bezpiecznie do celu znajdującego się niemal na szczycie olbrzymiej góry.

Po sanktuarium oprowadzał nas bardzo miły, młody polski ksiądz, który pełnił swą posługę we Francji. Ciekawie opowiadał historię Matki Boskiej z La Salette. Pamiętam, że wypiliśmy jeszcze herbatę, coś zjedliśmy, a młodzieży daliśmy chyba z pół godziny czasu na spacer wśród przepięknej górskiej scenerii. Wierzchołki sąsiednich gór raz ginęły w chmurach, innym razem wynurzały się, odsłaniając błękit nieba. Wszystko było w tej jakby ze świata bajki górzystej krainie pełne ruchu, życia, dynamiki. Wczoraj szukałem zdjęć z tej wycieczki - znalazłem tylko jedno, które zamieszczam poniżej.


Tuż przed odjazdem robimy sobie pożegnalną fotografię z oprowadzającym nas po sanktuarium księdzem. Na zdjęciu widoczni od lewej: obecny dyrektor Dariusz Koclejda (wówczas nauczyciel historii), była dyrektor Bogusława Kral-Mrowiec, jedna z uczennic oraz ksiądz.



Zmieniony ( 15.09.2007. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
Reklama