Przyjaźń
Ziemia się trzęsie!!! Cóż się dzieje? To L'Aquila położona w sejsmicznej krainie. Nie ma się czym przejmować. Im więcej wstrząsów, tym większa energia zostaje uwolniona i nigdy nie powstanie niszczycielskie trzęsienie ziemi. O tym zapewniali nas eksperci. Wierzyliśmy im.
Nie czuję strachu, wierzę w potęgę nauki, i kiedy mąż zaproponował, byśmy się ubrali i poszli spać w butach, uległam jego sugestii, lecz z uśmiechem na twarzy. Śpijmy, nic się wydarzy! Zbudowaliśmy ten dom i nasz kraj nie może nas zawieść.
3:32, 6 kwietnia 2009 r.: 1, 2, 3, 4, to się zaraz skończy, 5, 6, 7, lepiej wyjdźmy z łóżka, nigdy nic nie wiadomo, 8, 9, 10, dźwięk, jakiego nigdy dotąd nie słyszeliśmy, dudniący grzmot, 11, 12, 13, odgłosy tłuczonego szkła, wszystko spada, 14, 15, 16, 17, uciekajmy stąd, nie możemy zostać wewnątrz, 18, 19, 20, 21, dlaczego nie możemy? 22, 23, 24, drzwi się nie otwierają, popchnij! 25, 26, czemu nie wychodzisz? pchaj drzwi!!! wychodź! gdzie? weźmy samochód, jest ciemno jak ....., brama się nie otwiera, już koniec, nie, ziemia wciąż drży!
Moja pierwsza myśl: czy były jakieś zniszczenia? Gdzie? W Umbrii lub w Marche, kto wie? Na pewno nie tutaj, mój kraj nie mógłby nas przecież zdradzić! Dzieci w końcu się odezwały. Wkrótce się zjawią!
A później wiadomości, okrutna rzeczywistość, trudno w to wszystko uwierzyć. I potem cisza! Jaka? Ta okalająca miasto. Nikt nic nie mówi, ale to jest cisza, która krzyczy. To jest cisza domu, w którym się wychowałam, który moi rodzice wybudowali z wielkim poświęceniem i który kiedyś był gniazdem, gdzie można było czuć się bezpiecznie.
To cisza szkoły, w której pracowałam, cisza targu, po którym biegałam za zakupami lub po prostu spacerowałam, gdy tylko miałam chwilę czasu. Lubiłam wpatrywać się w barwy i słuchać ludzkiej wrzawy. Teraz jest tylko cisza! Jaka cisza? Cisza zdewastowanych domów, lecz także cisza naszej przeszłości.
Gdzie są ci wszyscy, których znam? Czy ich znajdę? Stopniowo widuję się z moimi krewnymi, z wszystkimi; z moimi znajomymi, nie z wszystkimi; moimi uczniami, nie z wszystkimi! Spotykałam się z nimi w nietypowych miejscach i zawsze wpadaliśmy sobie w ramiona ...dlaczego? I wtedy zrozumiałam ...przeżyliśmy.
Przeżyliśmy ...i to nie tylko przetrwaliśmy, ale teraz musimy żyć, lecz jak? Gdzie znajdziemy siłę, by żyć i budować przyszłość, która pozwoli nam ponownie funkcjonować, tak jak to było przedtem?
Czas mija w ciszy duszy i hałasie karetek pogotowia. Jest ich wystarczająco wiele na to, aby pomóc ludziom przeżyć, lecz nie na to, aby pomóc żyć.
W czerwcu odbieram telefon od Nady, koleżanki ze szkoły w Atenach. Pracowaliśmy razem od roku 2004. „Niech Twoi uczniowie przyjadą do nas, przygotowaliśmy dla nich wakacje nad morzem. Chcemy, żeby dzieciaki z L'Aquili spędziły trochę czasu z nami”. „Zobaczymy, kto wie, czy nasi uczniowie zechcą przyjechać." Tak! Grupa jest gotowa do wyjazdu! Dziękuję ci, Nado, także podziękowania dla wszystkich naszych przyjaciół w Atenach.
Później we wrześniu, dzwonią Leszek i Wanda z Katowic: “A może wzięlibyśmy się za ten projekt, który zaplanowaliśmy przed trzęsieniem?”. Odpowiedziałam ze smutkiem: „Nie możemy. W projekcie mamy spotkanie w L’Aquili, lecz my nie możemy was ugościć i pokazać nasze wspaniałe zabytki. U nas są tylko ruiny!”. W odpowiedzi usłyszałam: “To nie szkodzi, po prostu przyjedźcie, będziemy pracować tu na miejscu w Katowicach, wszystko zorganizujemy!”. I tak dziesięciu uczniów pojechało do Katowic. Ze swoimi partnerami dzielili się wspomnieniami, emocjami, uśmiechem i nadzieją. Specjalne podziękowania dla naszych polskich przyjaciół.
Sławeja zadzwoniła ze szkoły w Haskowie w Bułgarii, będącej naszym kolejnym partnerem, "Przyjedźcie! Wszystko zorganizujemy! Czekamy na was". I kolejna grupa uczniów przygotowuje się do wizyty w Bułgarii. Do naszych bułgarskich przyjaciół kierujemy słowo: "Dziękuję!"
Gdzie jest cisza? Jest pośród gruzów, które od roku wciąż zalegają nasze miasto, lecz już nie ma jej w naszych sercach. Dlaczego? Bo przyjaźń ma tę moc, że może pokonać najsilniejszą z cisz.
Gdzie jest przyjaźń? Przyjaźń daje coś bez oczekiwania czegokolwiek w zamian, wylewa łzy, gdy patrzysz na ruinę swego miasta, jest ciszą towarzyszącą twemu bólowi, jest uśmiechem, który zachęca cię do życia tu i teraz, jest wyciągniętą dłonią, żeby nieść pomoc, bez zbędnych słów, i dodać otuchy... |