Konkurs superhero women
Konkurs ,,NAJCIEKAWSZE SYLWETKI KOBIET NA PRZESTRZENI DZIEJÓW CZYLI SUPERHERO WOMEN” Więcej informacji: Plakat
 
OOPS. Your Flash player is missing or outdated.Click here to update your player so you can see this content.

Odwiedziny...

od 1 września 02: 7062298

Reklama

Jesteś tutaj: Strona główna arrow W przekroju arrow Konferencja na wesoło
Konferencja na wesoło PDF Drukuj Email
Redaktor: Administrator   
22.08.2007.
Spis treści
Konferencja na wesoło
Strona 2
Strona 3
Strona 4

KLASYFIKACJA

Pan D.: Szybko, szybko, przechodzimy do następnej kwestii - klasyfikacja śródroczna, podsumowanie pierwszego semestru... (dzwoni telefon, z którym wychodzi) Przepraszam na moment.

prof. J.: Tak sobie tutaj napisałem taki wzór, który można by zastosować w odniesieniu do niektórych uczniów. (wstaje i pisze na tablicy) Wiedza: bezczelność = ignorancja.

prof. Ż.: A skąd pan to ma?! tak nie jest w statucie napisane! Na pewno nie!

prof. G.: (podchodzi do tablicy i zaczyna wyprowadzać wzór, szybko zamazuje, co zapisała) A co ty tam mosz? Pokoż no to... Ten wzór trzeba wyprowadzić...

prof. W.: (patrząc na zapisaną tablicę) Ale myślicie, że absolutnie wszystkich możemy podciągnąć do tego wzoru?

prof. F.: Ej! Na pewno nie ludzi z Giszowca, bo to centrum wszechświata! Całą resztę może tak, to rezerwat! (łapie za Red Bulla)

prof. G.: (odwracając się od tablicy) Oni wszyscy się w ogóle nie uczą! Mój wnuk jest w pierwszej klasie i wie więcej niż oni.

prof. Ż.: Ja niektórych na maturze nie widzę!

prof. T.: A ja już maturę zdałam... (śmiech)

prof. F.: A propos matury, znacie ten kawał... (opowiada)

(wszyscy wybuchają śmiechem)

prof. P.: It isn't funny... Czy państwa to śmieszy?!

prof. S.: (stukając długopisem w biurko) Przywołuję nas do porządku... Zaraz krzyknę...

prof. F.: Okay okay! Cisza! Pamiętacie styczeń? Kiedy klasyfikowaliśmy? Nie chciałem pytać, bo była brzydka pogoda - mróz, śnieg, 12-stka nie jeździła, 108-ka się spóźniała... Ale im, kurczę, obiecywałem - na następnej lekcji was przekoszę.

prof. P.: Ja też byłem dobry dlatego, że mój kot Richard był akurat chory - wiecie, od tej śmietany 26% albo od kotletów - powtarzałem mojej klasie - uczcie się chemii, bo pani profesor będzie pytać.

prof. Ż.: No! Bo ja im z kolei obiecałam, żeby się nie bali, bo i tak ich wszystkich zaliczę! (macha wskaźnikiem)

prof. P.: (zamyślony wącha markera) Ja się tak o Richarda martwiłem, że nawet pytałem, czy chcą pisać testy dziś czy za tydzień...

prof. F.: I się, kujony jedne, przygotowały i na moje lekcje! Musiałem dać to, co nie lubię, same bardzo dobre i dobre (bawi się snickersem)

prof. S.: A moja klasa z kolei skupiła się tylko na uprawianiu gadulstwa. A przecież powtarzałem co lekcję - przygotujcie się do ewentualnego pytania, gdyż zauważyłem, że przestaliście się uczyć...

prof. W.: Ja moim babom powiedziałam: nie liczcie na precelki! Nawet się uczyły. Dopiero potem zdziadziały intelektualnie! Skandal!

prof. Ż.: Wszystkim powtarzałam - uczcie się, rozwiązujcie ćwiczeniówki, czytajcie, bo wszystko jest w książce! (wskaźnik)

prof. J.: Ale w książce niekiedy jest źle napisane, niekiedy trudno jest odnaleźć, jaki był ostatni temat... Książka jest zła.

prof. W.: Allora, nie żebym się kłóciła, ale mój podręcznik z rozdziału na rozdział staje się coraz bardziej życiowy. Gdyby tylko nie czytali jak Janosiki...

prof. P.: Clear! Też powtarzam po sto razy - readnijcie to sobie! Jak to powiedzieć po polsku? Aha, czytnijcie to! Będzie wam łatwiej, jak was pan profesor z fizyki będzie pytał. Albo ciach - rozda wam testy. Albo chlast - zrobi kartkówkę. Albo dżist - będziecie rozwiązywali zadania.



Zmieniony ( 25.12.2007. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
Reklama