Katowicka Karta Mieszkańca
Katowicka Karta Mieszkańca
Ulotka KKM uczniowie
Ulotka KKM rodzice
 
OOPS. Your Flash player is missing or outdated.Click here to update your player so you can see this content.

Obecnie...

odwiedza nas 2 gości

Odwiedziny...

od 1 września 02: 7093941

Logowanie






Nie pamiętam hasła!
Konto? Zarejestruj mnie!

Reklama

Jesteś tutaj: Strona główna
Witaj szkoło - wspomnieniowo PDF Drukuj Email
Redaktor: LJ   
13.09.2009.

Taki tytuł ma artykuł zamieszczony we wrześniowym Roździeniu. Jego autorką jest pani profesor naszego liceum, Maria Kaźmierczak, polonistka. Ze szkołą związana jest przez całe życie, bo uczęszczała do niej jako uczennica. Obecnie jest już na emeryturze, lecz w tekście można wyczuć nutkę tęsknoty za ukochaną "budą", do której teraz wraca się już tylko we wspomnieniach. Mamy nadzieję, że nasza pani profesor, pełniąca obecnie funkcję redaktora "Roździenia", będzie nas odwiedzać nie tylko wspomnieniowo!

1 września - początek roku szkolnego - nastraja nostalgicznie tych, którzy już dawno mają go za sobą. Im dawniej, tym wspomnienia są milsze, bo związane z zielonymi latami naszego życia. Szkoła, którą zamierzam przypomnieć, już nie istnieje. To ta najstarsza, której niegdyś patronował Tadeusz Kościuszko i miała numer 1, a po przyłączeniu do Katowic - 41. Mijam codziennie jej budynek, podobnie jak wielu dawnych, zasiedziałych szo-pieniczan. Raz na kwartał odwiedzam te stare mury, by uiścić opłatę "na PZU", zapewne jak wielu moich rówieśników, a nawet nieco młodszych, którzy nabrali już praw do emeryckiego żywota. Gdzie teraz wytworna siedziba PZU, były nasze klasy z piecami kaflowymi i nierównymi podłogami. Przeżywaliśmy tam zmagania z poznawaniem wiedzy, a teraz zmagamy się ze schodami i opłatami. Takie życie.


Liceum im. Jana Długosza


Dawna SP nr 41


Pani Bożena Wilkoszyńska przechowała w rodzinnych zbiorach zdjęcie klasy IV z roku 1938/39 - to ostatni rok w wolnej Polsce przed II wojną światową - czy rozpoznacie swoich bliskich?

Niektórzy korzystają z usług banku, inni kupują świetne pieczywko u "Kłosa", wskakują do "Żabki", a jeszcze inni zachodzą na piwko, myśląc przy okazji, co by to było, gdyby na takim piwku pół wieku temu przyłapał ich ówczesny kierownik szkoły pan Szpala albo pani Kantorówna, przedwojenna harcerka, stojąca na straży trzeźwości młodego pokolenia. Właściwie niegdysiejsi nauczyciele tej szkoły pilnowali nas na każdym kroku i wychowywali twardą ręką. I nie mamy czego żałować, a wręcz winniśmy im wdzięczność. Fajne to były czasy. Szkoła podstawowa bardzo konsoliduje, bo siedem wspólnie spędzonych lat łączy na długo. Fotografia, którą prezentujemy, pochodzi z 1961 roku. Nasza klasa - nie na portalu, lecz czarno-białej fotce, która zatrzymała w czasie nas, mających po 14 lat, wiele marzeń i planów. Wielu z nas nadal mieszka w Szopienicach, a nawet ci, którzy je opuścili, też wracają. I nasi nauczyciele: wychowawczyni - p. Anna Hutyra, geografka; p. Winnicka - polonistka, p. Domagalska - matematyczka, p. Surówka od biologii i kierownik - p. Szpala - odeszli już do wieczności. I jeszcze młodsi - p. Maria Filipek, historyczka, p. Barczyk - rusycysta i p. Banaszczyk - fizyk, postrach humanistów i palaczy!


Po raz pierwszy publikujemy to zdjęcie - rok 2005 - kapłani absolwenci "Długosza"


Długosz - stara kadra


Klasa VII z SP nr 41 - rok 1961


Długosz - nowa kadra

No i my - białe bluzki dziewcząt i białe koszule chłopców to był wyraz elegancji i przekroczenia pewnego progu w doroślejszy świat. Tak sobie myślę o wnukach naszego pokolenia - co oni pomyślą, patrząc na młode niegdyś babcie i dziadków? Może o tym, że żyliśmy w biedzie, no bo tak ubrani. A może w zastraszeniu, bo nikt się nie wychylił? Ani bieda, ani strach. Takie były czasy. A my dziś, choć minęło niemal pół wieku, rozmawiamy ze sobą, uśmiechamy się do pięknych wspomnień. Bo w naszych czasach istniało takie pojęcie jak przyjaźń, o jakiej dziś można poczytać w starych książkach. I lojalność, o którą też coraz trudniej. Byliśmy cząstką dawnych fajnych Szopienic i jesteśmy do dziś.

A obok naszej starej szkoły stoi zacny gmach Liceum im. Jana Długosza. Pójść do tej szkoły do był szczyt marzeń, a zarazem nobilitacja. To był "nasz ogólniak". Ilu szopieniczan wspomina go z łezką w oku? Setki. Mówiliśmy z dumą o tym, że chodzimy do "Długosza"! dziś nie wstydzimy się do tego przyznać. Na pewno podzieli mój pogląd redaktor Andrzej Gowarzewski, który może być dumą tej szkoły. Podobnie profesor Aleksander Sieroń i jego żona Maria, kardiolodzy. A w przychodni zdrowia przy Wiosny Ludów chodzimy do dr. Świdra, do dr Hołdyk i dr Opoczyńskiej, zaś mieszkańcy Nikiszowca leczą się u dr Holeckiej. Przepraszam, jeśli kogoś pominęłam.

Wywodzimy się z "Długosza", podobnie jak młoda kadra nauczycieli, obecnie pracująca w tej szkole. Po studiach wrócili i przejęli pałeczkę pokoleń. Do tych refleksji skłoniło mnie zjawisko, które od jakiegoś czasu daje się zaobserwować. Szkoda, że młode pokolenie zdolnych szopieniczan woli szukać szczęścia w bardziej renomowanych szkołach katowickich. Z tą renomą i poziomem to nie tak. O renomie szkoły decydują przede wszystkim uczniowie, a nie miejsce położenia. Szkoda, że nawet pociechy dawnych absolwentów nie idą w ślady rodziców. Widocznie i tu świat się zmienił, więc nie przywiązujemy wagi do tradycji. Ale trochę żal. Nadchodzi nowy rok szkolny - trzeba zatem życzyć nauczycielom, zwłaszcza tym, wywodzącym się z wielkiej rodziny "Długosza" oraz ze wszystkich szopienickich szkół, aby nie zniechęcały ich reformy oświatowe, ani małe pieniądze, ani przysłowie: "Obyś cudze dzieci uczył" (odpowiedzcie wtedy - "lepiej cudze, niż żadne!"), ani te wszystkie czynniki, dzięki którym jest to zawód "trudny i niewdzięczny". Świat się zmienia, ministrowie się zmieniają, a szkoła była,jest i będzie, bo - jak powiedział Witold Gombrowicz w mojej ulubionej "Ferdydurke" - "bez uczniów nie byłoby szkoły, a bez szkoły nie byłoby nauczycieli".

Maria Kaźmierczak

{moscomment}
Zmieniony ( 13.09.2009. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
Reklama